środa, 30 sierpnia, 2017r.

publikacja 30.08.2017 16:00

środa, 30 sierpnia, 2017r.

Piątek, 1 września, 2017r.

Co roku w pierwszy wrześniowy poranek siadam na parapecie kuchennego okna i przyglądam się, jak dzieci i młodzież idą szybko do kościoła, a potem jeszcze szybciej pędzą do swoich szkół. Oni zaczynają naukę, a ja będę się ćwiczyła w cierpliwości czekania. „Pocałuj psa w łapę, bo uczy jak na Boga czekać”- to moje ulubione zdanie z wiersza księdza Twardowskiego. Słyszałam, że dzisiaj jeszcze nie ma lekcji, że to tylko powitanie, podanie planu oraz jakiś ważnych informacji. Niestety, mijały godziny, a ani Paulina, ani Kuba nie wracali do domu. Poczułam się opuszczona i zapadłam w drzemkę. Zbudziło mnie wejście Pani. Rzuciłam się na powitanie. Potarmosiła mnie serdecznie, wyszła ze mną na krótki spacer i tłumaczyła, że przede mną trudny rok. Kuba jest w klasie maturalnej, będzie bardzo zajęty, a Paulina też już starsza, będzie miała mniej czasu na dalekie spacery. „Nie trać jednak humoru, Astra. Przecież zarówno Pan jak i ja będziemy mieli mniej obowiązków i oboje mamy wielką ochotę na wędrówki z tobą.” Aż przysiadłam z wrażenia. Pani była chyba trochę smutna, a może tylko rozrzewniona, że dzieci są już takie duże, że nie przybiegną z prośbą o pomoc w zadaniu, że nie poskarżą się na rówieśników, że będą mieli coraz więcej swoich spraw. Szczeknęłam kilka razy, obiegłam Panią trzy razy w kółko, chwyciłam zębami na rękaw swetra i pociągnęłam w stronę pól. Pobiegła za mną, roześmiała się i obiecała, że przed nami cudowny wspólny czas. Cześć, Astra

Środa, 30 sierpnia, 2017r.

Hau, Przyjaciele!

Grupa dziewczyn siedziała w altance i czekały na Kamilę, bo chciały się wybrać na ostatnią wakacyjną wycieczkę rowerową. Tymczasem leniwie rozmawiały, niestety, głównie narzekając, że zaczyna się nauka, obowiązki, zadania, zabieganie i nie wiem, co tam jeszcze. „E tam, tylko tak gadacie, bo wszyscy to w kółko powtarzają. Tymczasem pewnie i was pociąga niewiadoma, jaki będzie ten kolejny rok, kto dojdzie do naszej klasy, czy zmienią się nauczyciele, czy uda mi się zdobyć czerwony pasek na świadectwie, kto się z kim pokłóci, a kto się zakocha.” Gdy Paulina doszła do ostatniego słowa, dziewczyny się rozruszały, wybuchła wrzawa, każda miała coś do powiedzenia w tym temacie. Ja myślałam, że najważniejsza jest nauka, lekcje, tymczasem to jedno słowo spowodowało wręcz lawinę uwag. Atmosfera była pełna napięcia i wtedy przyszła Kamila, animatorka marianek. Jadzia przyjrzała się uważnie starszej koleżance. „Zastanawiamy się właśnie, kto się w tym roku zakocha. Może ty?” Wszystkie oczy skierowały się na Kamilę. Wyczułam, że nie ma ochoty się wypowiadać, więc wyskoczyłam z głośnym ujadaniem spod ławki i rzuciłam się do płotu oddzielającego nas od plebanii. Dziewczyny pobiegły za mną, nie szczędziły mi słów krytyki, ale widziałam, że Kamila jest mi wdzięczna. Już zarządziła zbiórkę przy rowerach, już wyjęła plan tras rowerowych, już pytała, czy niczego nie zapomniały. Paulina spojrzała na mnie z szelmowskim uśmiechem. „Astra jedzie z Kamilą, uratowała ją od odpowiedzi.” Wszystkie dziewczyny zaśmiały się, ale do tematu nie wróciły. Usadowiłam się w koszu i popędziłyśmy w kierunku Rud Raciborskich. Cześć Astra