Panie Boże, daj jakiś tekst

Rozmawiała Gabriela Szulik

publikacja 14.06.2017 07:00

O nowej płycie, o tym, po co są w życiu przerwy, i o starterach na początku dnia w rozmowie z Robertem „Litzą” Friedrichem, założycielem Arki Noego.

Panie Boże, daj jakiś tekst archiwum zespołu arka noego

Mały Gość: Lubisz powtarzać, że Arka nie potrafi śpiewać…

Robert Friedrich: Nooo tak, bo my w sumie nie mamy typowych prób, żadnego muzycznego przygotowania, to raczej takie spontaniczne akcje. Teraz na przykład od trzech koncertów występują z nami trzy dziewczynki, siostrzenice naszej skrzypaczki Michaliny. Pojawiła się też jej córeczka, bo widziała, że kuzynki śpiewają, to i ona chce. Widzę, że robią to bardzo odważnie, ale jak słucham ich potem, to przypomina mi to bardziej nasz pierwszy skład, taki dziki, spontaniczny.

Sprzed 17 lat?

Tak, i przez te lata każdy skład był inny i każdy miał coś fajnego. Pierwszy był taki nieokrzesany. Nie wiadomo było, co będzie na koncercie. Kiedyś na przykład trzy dziewczyny tak rozrabiały, że zostawiłem je w autokarze i brałem trzy dziewczyny z publiczności, te, które chciały. Chciałem pokazać, że tu ważne są piosenki, a nie jakaś gwiazdorka.

Jak śpiewa Arka na najnowszej płycie?

Tym razem chcieliśmy zagrać różne style muzyczne, nie tylko rock. Czasem na koncertach widzimy, że gramy za dużo ostrych piosenek i dzieci zaczynają się trochę męczyć. Nasze to lubią, ale ja patrzę na słuchaczy i widzę, że trzeba łagodniej, że muszę zmienić przygotowaną listę. Tak właśnie powstał pomysł na najnowszą płytę. Każdy utwór inny, jakby z innej krainy.

Na przykład z greckiej?

Mówisz o piosence „Na słodko”? Bardzo ją lubię, bo w życiu trzeba sobie czasem zrobić przerwę. Nie może być ciągle tak samo. Musi być przerwa. Mój syn Bruno pytał: tato, ale każdy utwór ma jakiś sens duchowy, a w tej piosence o słodyczach jaki jest sens?

Co odpowiedziałeś?

No nie ma, czasem trzeba sobie zrobić przerwę na coś słodkiego, przyjemnego, coś, co bardzo lubimy…

Jak powstają teksty do piosenek?

Kiedy zaczynamy pracę nad nową płytą, to nigdy nie wiemy do końca, o czym ona będzie, bo ja nigdy nie mam pomysłów.

?????

Naprawdę nie mam. Patrzę na pustą kartkę, trzymam ołówek w ręce i kompletnie nie wiem, co tam będzie napisane.

To skąd się biorą te piosenki?

Z nieba. Ja się modlę. Najbardziej o to, by Pan Bóg ratował słuchaczy. Mówię: „Miej litość nad słuchaczami. Daj jakiś tekst, Panie Boże, żeby słuchacze mieli też z tego radość”. Podobnie muzyka. Zaczynamy grać i słyszymy: to jest trochę greckie, to trochę hiszpańskie, a to irlandzkie, i tak bawimy się tą muzyką. Najtrudniejsze jednak są teksty. Bo za słowa jestem odpowiedzialny. W Arce tekst jest najważniejszy.

Dawno już nie nagrywaliście płyty...

Widziałem, że nasze dzieci z wielodzietnych rodzin buty noszą po starszym rodzeństwie, kurtki po starszym rodzeństwie i jeszcze piosenki śpiewają po starszym rodzeństwie. I tak sobie pomyślałem, że to, co mogę zrobić, to nowe piosenki. I udało się zrobić tę płytę.

A tamte, stare piosenki też wciąż pasują?

Tak, i bardzo się cieszę, bo kiedy gramy koncert, to nieważne, czy gramy piosenkę sprzed 17 lat, czy najnowszą z premierowej płyty, wszystkie teksty są bardzo aktualne i bardzo potrzebne. A na tej nowej płycie są dwa ważne dodatki: „Mama Królowa”, który dzięki „Małemu Gościowi” powstał na zeszłoroczne Roraty w wersji akustycznej, i „Oby, oby”, który dotąd nie znalazł się na żadnej płycie. A skoro mamy Rok św. Brata Alberta, to jest okazja. Dlatego śpiewamy: „Chleb najlepszy jest dla ludzi. Nigdy ludziom się nie znudzi. Oby, oby, aha! Nie zabrakło chleba z nieba”.

I w całkiem innym klimacie jest piosenka „W stronę gwiazd” – zresztą moja ulubiona. Powiedz coś o niej.

Bardzo interesuję się gwiazdami i jak umrę, to na pewno będę zwiedzał wszechświat. Dzieci czasem pytają, kiedy w niedzielę się modlimy: co będziemy robić w niebie? W takich białych koszulkach skakać z chmurki na chmurkę? Dla mnie to, że będziemy żyć wiecznie, nie jest trudne do zrozumienia i wyobrażenia, ale żyć bez strachu w niebie tak, że budzę się rano i o nic się nie muszę bać ani martwić, to jest dla mnie bardzo ciekawe. I ta tęsknota za takim brakiem strachu i zmartwień doprowadziła do powstania tej piosenki. Bo to jest tak, jak w pierwszej zwrotce śpiewa Matylda, że czarne chmury, czyli trudności i zwątpienia, zasłaniają mi niebo. Kiedyś leciałem samolotem i niebo zasłaniały bardzo ciemne chmury, ale wystarczyło, że wznieśliśmy się wysoko i tam świeciło słońce.

Co się dzieje u dzieci z pier- wszego składu Arki?

Dziewczyny, które na początku śpiewały, zostały mamami. Kaja, która śpiewała „A gu gu”, ma troje dzieci, Marek Pospieszalski ma jedno, Marta Sosulska też jedno, moja córka Maria ma czworo, a moja córka Róża – dwoje dzieci.

Jesteś więc dziadkiem?

Tak, mam pięciu wnuków i jedną wnuczkę. Najstarsi Jeremiasz i Noemi śpiewają już w obecnej Arce. Z moich dzieci został tylko najmłodszy, Urban, ale on jest już w Arkowym wieku emerytalnym, ma 12 lat i za chwilę też przestanie śpiewać.

Skąd dziadek Robert bierze wciąż nowe pomysły i siły?

Wiesz co, to zawsze jest tak, że zaczynamy dzień od modlitwy. Ja się budzę bez sił totalnie. Zawsze coś mnie rano boli. Mój kolega mówi, że jak w tym wieku dziadka nie boli, to znaczy, że już nie żyje. Dlatego zaczynamy z Dobrochną dzień od modlitwy. Razem odmawiamy jutrznię, a w niedzielę jeszcze z dziećmi, i to nam daje siłę. To są jakby startery. Wchodzę w modlitwę i mogę startować w kolejny dzień. Już na dzień dobry mam pomoc.

A kiedy zaśpisz?

Też się to zdarza i muszę lecieć gdzieś szybko, wtedy modlę się w drodze. Ale Pan Bóg jest dobry i nie robi tak, skoro się nie pomodlił, to mu dzisiaj nie pomogę. On daje mi pomysły nawet wtedy, kiedy powinienem iść do spowiedzi. Po prostu zawsze z Nim rozmawiam. I zawsze pytam, czy Arka ma jeszcze grać. Bo ja nie wiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.