Bracia „Hazardziści”

Piotr Sacha

|

MGN 04/2016

publikacja 09.06.2016 10:31

Za moment zaczną rozgrywkę. Nie, nie w kasynie, tylko w domu. I nie w ruletkę, tylko w planszowy „Monopol”. Z hazardem łączy ich… nazwisko.

Bracia „Hazardziści” ANDY RAIN /EPA/pap, eden0hazard.wordpress.com, PATRIK STOLLARZ /AFP PHOTO/east news, Tom Goyvaerts /Photo News/panoramic

Czterech braci: 25-letni Eden strzela gole dla angielskiej Chelsea FC, 23-letni Thor_gan dla niemieckiej Borussii Mön- chengladbach, 21-letni Kylian dla węgierskiej drużyny Újpest, a 12-letni Ethan trenuje w akademii belgijskiego klubu AFC Tubize, gdzie zaczynali jego starsi bracia.

Dziesiątka Edena

„Czas na »Monopol« z rodziną Hazardinho” – tak najstarszy z braci podpisał fotkę z rodzinnego spotkania. Brazylijska przeróbka nazwiska oznacza, że czterech młodych Belgów, tak jak Brazylijczycy, kocha piłkę. Wśród nich najbardziej znany jest Eden Hazard. Kiedy zaczynał przygodę w drużynie narodowej, Belgia w światowym rankingu zajmowała 54. miejsce (2008 r.). Słowo „przygoda” idealne opisuje to, co wydarzyło się potem. Eden grał coraz lepiej, a jego reprezentacja pięła się w górę. Pięła się i pięła, aż sięgnęła samego szczytu. Belgia to dziś najlepsza drużyna na świecie (więcej na ten temat w „Krótkiej piłce” obok). Na co dzień Eden od czerech sezonów gra w londyńskim Chelsea. Dziesiątka nie znajduje się na jego koszulce przypadkiem. Rosłych obrońców przewyższa nie wzrostem, ale szybkością. Świetnie drybluje, jednym zagraniem potrafi odmienić losy meczu. Zawsze wręcz pali się do gry i innych zagrzewa do boju. Jego młodszy syn ma na imię Leo, na cześć innej „dziesiątki” z Barcelony.

Droga Thorgana i Kyliana

Thorgan też występuje z dziesiątką. Tyle że nie w angielskiej Premier League, ale w niemieckiej Bundeslidze. Jako dziewiętnastolatek na chwilę zawitał do drużyny starszego brata. – Pomyślałem, że w Chelsea będzie trudno, że wszyscy będą na mnie patrzeć przez pryzmat mojego brata Edena – opowiada w dzienniku „The Times”. – Dlatego w Chelsea zostałem tylko na miesiąc – dodaje Thorgan. – Chciałem pójść własną drogą. Własną drogą idzie też Kylian, trzeci z braci. Jego pierwsza bramka w węgierskiej lidze zrobiła wrażenie nie tylko na kibicach. Rzut wolny – ostry kąt i duża odległość. Piłka po strzale nabiera rotacji i wpada w okienko bramki. W domu rodzinnym Hazardów, w La Louvière w środkowej Belgii, piłka zawsze była na pierwszym miejscu. Tata chłopców, Thierry, występował w drugiej lidze. Mama Carine też grała w ataku. Pierwszoligową karierę zakończyła, gdy była w trzecim miesiącu ciąży z Edenem.

Marzenia braci

Pięć lat później małego przedszkolaka zobaczył na boisku Pascal Delmoitiez, trener miejscowego, małego klubu Royal Stade Brainois i… zrobił wielkie oczy. – Był drobnym chłopcem – wspomina trener w gazecie „Daily Mail”. – Po każdym jego strzale piłka lądowała w okienku bramki. Zauważyłem, że na stopach nie ma ani korków, ani tenisówek, ani nawet skarpetek… A piłka była prawdziwa, a nie plażowa – dodaje. – Nie mogłem w  to  po prostu uwierzyć… Dziś dla tamtego pięciolatka miejsce w składzie znaleźliby trenerzy z najsilniejszych klubów Europy. Młodsi z braci Hazardów wciąż robią postępy. I marzą o grze w reprezentacji. Thorganowi to marzenie już się spełniło, choć nie pograł za wiele. W czerwcu podczas mistrzostw Europy we Francji na pewno wszyscy nie pojawią się jeszcze razem na boisku… Kolejne Euro odbędzie się za cztery lata w trzynastu krajach, w tym w stolicy Belgii. Może tam w belgijskim ataku zagra czterech braci „Hazardzistów”?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.