publikacja 20.01.2012 10:26
Carl Spitzweg (1808–1885), Biedny poeta, 1839, Nowa Pinakoteka, Monachium Znajdź 10 różnic
Carl Spitzweg był znakomitym malarzem jak na aptekarza. Jak na malarza też nie najgorszym, zwłaszcza że się malowania w żadnych szkołach nie uczył. Tata powiedział „pójdziesz na aptekarza”, to poszedł. Starszy brat Carla miał przejąć po ojcu biznes, on sam miał zostać aptekarzem, a młodszy brat lekarzem. Może tata wyobrażał sobie, że najmłodszy syn będzie go leczyć lekarstwami, które Carl dostarczy za darmo z apteki. Ale nawet jeśli tak było, to niewiele to dało, bo ledwo syn rozpoczął praktykę w nadwornej aptece królewskiej w Monachium, ojciec wziął i umarł. Potem Carl zaczął studia przyrodnicze i zakończył je z wyróżnieniem, dzięki czemu zyskał szanse na bycie również znakomitym malarzem jak na przyrodnika.
Carl Spitzweg (1808–1885)
Nazywa się „Biedny poeta”. Widać tu faceta, który „sobie nie radzi”. Leży na materacu w szlafroku i szlafmycy, i szuka natchnienia. Jest gotowy do zapisania słów, jakie mu się w głowie pojawią. W ręce kartki, w zębach pióro. Tym razem olśnienie nie zaskoczy go, jak się to już nieraz zdarzało. Zapisywał wtedy gdzie popadło. Ściany są tego świadectwem. Poeta nie bardzo dba o sprawy tego świata. Podarty parasol suszy pod sufi tem, gazety walają się byle gdzie. Jeden but oparty o piec, kapelusz wisi na rurze od pieca. Ale widzimy też, co dla poety jest najważniejsze – książki. Nimi się otacza. Choć obraz jest żartobliwy, to artyści nieraz biedowali naprawdę, jak np. nasz Norwid. A to znaczy, że nie trzeba wspaniałych warunków, żeby tworzyć rzeczy wspaniałe. Kto z Was nie ma biurka, niech zapisuje choćby na kolanie (na ścianach nie radzę). Albo niech maluje. Zawsze się da. A kto wylosuje nagrodę, dostanie przybornik z materiałami malarskimi. Czego wszystkim Wam życzę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.