Czy Bóg chce zła?

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 11/2009

publikacja 05.01.2012 22:18

Dlaczego zdarzają się nieszczęścia? Bo Bóg tak chciał. A może On jednak nie panuje nad wszystkim? Może nie ma wpływu na życie ludzkie? I w końcu, czy Bóg chce zła? Marta

Mędrzec Dyżurny Mędrzec Dyżurny

Droga Marto

Bóg panuje nad wszystkim z jednym wyjątkiem: nie panuje nad ludzką wolą. Nie dlatego, że nie może, ale dlatego, że nie chce. Dał nam wolną wolę, bo chciał, żebyśmy MOGLI Go pokochać, a nie MUSIELI. Gdybyśmy nie mieli wolnej woli, robilibyśmy dokładnie to, czego Bóg od nas by chciał, ale czy to byłaby miłość? Wyobraź sobie, że skonstruowałaś robota, który wygląda jak chłopak i powtarza: „Kocham cię, kocham cię, kocham cię”. Uwierzyłabyś, że cię kocha? Byłabyś szczęśliwa, że cię wybrał? Nie, bo on by cię nie wybrał. On tylko realizowałby wgrany program. Gdybyś mu wgrała program nienawiści, goniłby cię po domu z nożem.

A gdybyś wgrała oba programy naraz, goniłby cię z nożem, wołając „kocham cię”. Bez sensu? Dlatego Bóg na to nie idzie. Gdybyśmy nie mieli wolnej woli, bylibyśmy takimi robotami Pana Boga. Gdyby nas zaprogramował na wielbienie, bilibyśmy czołami i wołali: „Chwała Tobie”, a gdyby miał ochotę posłuchać czegoś przeciwnego, wygrażalibyśmy Mu i bluźnili. Jedynym sposobem na to, by człowiek sam od siebie coś wybrał, jest danie mu wyboru. Jeśli mamy Boga naprawdę kochać, musimy też mieć możliwość powiedzenia Mu: „Nie chcę Cię znać”. Bóg zaryzykował, że takimi nas stworzył. Nasza wolność to dar zupełnie niesłychany. Dlatego teraz Bóg „drży”, czekając na nasz wybór. Drży bardziej niż chłopak, który mówi dziewczynie „kocham cię” i nie wie, czy usłyszy to samo.

Bo kto mówi „nie kocham”, ten odchodzi. I my możemy odejść. Bóg nas nie zmusi do niczego, nawet do wejścia do nieba. Ale chce, żebyśmy tam się znaleźli, więc podpowiada „rób to”, „nie rób tego”. Mówi to za pośrednictwem sumienia, nauki Kościoła, podsuwa ludzi i zdarzenia. Ciągle wpływa na nasze życie, ale wpływ to nie nakaz. Pytasz, czy Bóg chce zła. Nie chce. W Biblii czytamy: „Śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących” (Mdr 1,13). Śmierć ciała i inne przykre zdarzenia to nie jest skutek woli Bożej, lecz tego, że człowiek woli Bożej nie był posłuszny. Ale choć wypadki, choroby i śmierć nazywamy nieszczęściami, to są to nieszczęścia chwilowe.

Dzięki ofierze Jezusa dotyka nas jedynie cień śmierci. Z ziemskiej strony śmierć ciała wygląda strasznie, ale od strony nieba widać, że to tylko ciasne przejście do wiecznego szczęścia. Bo to nie jest prawdziwe nieszczęście, że ktoś wyłysiał albo że złamał nogę. Można być szczęśliwym bez nóg, bez rąk i ze złamanym kręgosłupem, a można popełnić samobójstwo będąc zdrowym, pięknym i bogatym. Bo prawdziwe nieszczęście nie jest tym, co się człowiekowi przydarzyło, lecz złym wyborem, który człowiek podjął. Jest tylko jeden zły wybór – grzech. Kto trzyma się woli Bożej, tego prawdziwe nieszczęście nie dotknie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.